Za 5 min. Jacek już zmagał się z wielką starą kolumną wagi ok. 70 kg którą wynalazł w jakimś składziku. Podłączyłem mp3 i słuchaliśmy i śpiewaliśmy...
Stary port się powoli układał do snu,
Świeża bryza zmarszczyła morze gładkie jak stół,
Stary rybak na kei zaczął śpiewać swą pieśń:
- Zabierzcie mnie chłopcy, mój czas kończy się.
Tylko wezmę mój sztormiak i sweter,
Ostatni raz spojrzę na pirs.
Pozdrów moich kolegów, powiedz, że dnia pewnego
Spotkamy się wszyscy tam w Fiddler's Green.
I już dopłynął...